70 lat panowania królowej Elżbiety II. Na tronie zasiadała dłużej niż jakikolwiek brytyjski monarcha w historii Foto: Shaun Jeffers/Shutterstock- Deklaruję przed wami wszystkimi, że całe moje życie, czy będzie ono długie, czy krótkie, będzie poświęcone służbie wam i służbie naszej wielkiej imperialnej rodzinie, do której wszyscy należymy - powiedziała 21 kwietnia 1947 Natalia Oreiro jeszcze cztery miesiące temu cieszyła się z odebrania rosyjskiego obywatelstwa. Jednak kiedy Rosja wypowiedziała wojnę Ukrainie postanowiła, że nie będzie dłużej milczeć w tak ważnej sprawie. Fani z całego świata byli ciekawi, po jakiej stronie opowie się artystka będąca ulubienicą kraju Władimira Putina. Jak Milagros ze „Zbuntowanego Anioła”, zareagowała na wojnę? Natalia Oreiro oficjalnie została Rosjanką Natalia Oreiro dzięki roli Milagros w serialu „Zbuntowany anioł” zdobyła międzynarodową sławę. Szczególnym uwielbieniem widzów do tej pory cieszy się w Rosji, gdzie uzyskała status ikony. Sympatia Rosjan w pewnym momencie została odwzajemniona przez samą aktorkę. Cztery lata temu Oreiro nagrała piosenkę miłującą kraj Władimira Putina pt. „To Russia with Love”. Gwiazda ma świadomość, że spora część jej wielbicieli to Rosjanie, dlatego co roku składa wizytę w ich Ojczyźnie. Ponadto prowadzi swoje media społecznościowe w dwóch językach hiszpańskim, a także rosyjskim. Wszystko, po to aby być jak najbliżej rosyjskich fanów. Jej oddanie i wieloletnia przyjaźń z Rosją zostały docenione przez samego prezydenta Władimira Putina. Cztery miesiące temu, na początku listopada 2021 roku, Natalia Oreiro za pośrednictwem Instagrama ogłosiła, że oficjalnie została obywatelką Rosji. Fakt, ten niezwykle ucieszył piosenkarkę. Jako dowód wdzięczności zamieściła w swoich mediach społecznościowych fotorelację z wydarzenia oraz napisała, że „czuję się jak most miłości pomiędzy Rio de la Planta a Rosją”. Czytaj także: Tomasz Karolak chciał zasilić szeregi polskiej armii, ale odesłano go z kwitkiem Natalia Oreiro zabiera głos w sprawie wojny w Ukrainie Inwazja Rosji na Ukrainę, do jakiej doszło 24 lutego 2022 roku, obiegła media na całym świecie. Informacja o brutalnej napaści na Ukraińców dotarła również do Natalii Oreiro. Piosenkarka postanowiła, że nie będzie milczeć w tak ważnej sprawie. Za pośrednictwem Instagrama wyraziła dezaprobatę wobec zbrojnych działań wojsk Władimira Putina. Dzień po rozpoczęciu wojny zamieściła w relacji na Instastory wymowną grafikę, na której widniały dwie postaci ubrane w charakterystyczne barwy flag zwaśnionych krajów, czyli Ukrainy i Rosji. Bohaterowie grafiki wypuszczały z rąk białe gołębie. Artystka podpisała obrazek słowami „Chcemy pokoju” w języku hiszpańskim, jak i rosyjskim. Na tym jednak nie poprzestała. W ostatnim czasie zamieściła też dwa znamienne posty. Pierwszy składał się z białej planszy, na której widniał czarny napis „POKÓJ”. Słowo zostało zapisane dwukrotnie zarówno w języku hiszpańskim, jak i rosyjskim. Wpis polubiło prawie 15 tysięcy osób. Dzień później pojawił się drugi post, tym razem była to czarna plansza, na której widniał biały napis „NIE DLA WOJNY”. Również i ten komunikat został zapisany w dwóch językach. Wpis do tej pory polubiło ponad 16 tysięcy fanów. Powyższe działania Natalii Oreiro w mediach społecznościowych wyraźnie pokazują, że piosenkarka jest przeciwna wojnie i potępia zbrojne ataki Władimira Putina na Ukrainę. Czytaj także: Gerard Depardieu apeluje do Władimira Putina, by skończył wojnę: „Wstrzymaj ogień i negocjuj" Fot. Nacho Lopez/agefotostock/East News Natalia Oreiro na rozdaniu nagród Platino, Hiszpania, Madryt, rok dbrillowski@ 7 listopada odbył się wykład Pana Romana Tyszewskiego pt.,,JADWIGA , JEDYNA KOBIETA NA TRONIE POLSKIM,,. Wykładowca przypomniał lub odkrył na nowo prawdę historyczną o Królu Polski w żeńskim wydaniu.Epizody z życia Jadwigi poruszyły wyobraźnię, ale przede wszystkim wywołały refleksję wśród słuchaczy. " order_by="sortorder" order_direction="ASC" returns="included" maximum Księżna Wszechrosji potępia inwazję i modli się o koniec wojny 24 mar, 13:19 Ten tekst przeczytasz w 2 minuty Po niemal miesiącu od rozpoczęcia bezprawnej inwazji Rosji na Ukrainę wielka księżna Maria Władimirowna Romanowa wydała oświadczenie potępiające wojnę. "To tak samo potworne i nienaturalne, jak wzajemna eksterminacja przez członków tej samej rodziny" — czytamy w oświadczeniu. Foto: PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV / PAP Wielka księżna Maria Władimirowna Romanowa Maria Władimirowna Romanowa od 1992 r. jest głową Domu Romanowów, który od 1613 r. rządził Imperium Rosyjskim Pretendentka do rosyjskiego tronu pisze o suwerenności wszystkich państw powstałych po upadku ZSRR, jednak z powodu niepełnych informacji, nie zajęła jasnego stanowiska krytykującego Rosję Dynastia Romanowów rządziła Rosją przez ponad 300 lat, a jej panowanie przerwał zamach bolszewików w 1917 r. Najświeższe informacje na temat inwazji Rosji na Ukrainę znajdziesz przez całą dobę w naszej RELACJI NA ŻYWO Agencja "Nexta" udostępniła oświadczenie głowy rodu Romanowów. "Wydarzenia mające miejsce w naszej Ojczyźnie wywołują we mnie skrajny niepokój i głęboki smutek" — zaczęła pretendentka do tronu. Księżna nazywa Rosjan i Ukraińców mieszkańcami "wspólnej ojczyzny". Maria Władimirowna Romanowa zaznaczyła, że ród cesarski nie czuje się uprawniony do wygłaszania politycznego stanowiska, ponieważ "nie ma pełnych informacji, które pozwoliłyby na sprawiedliwy osąd bez ryzyka nieumyślnej szkody". Zapewniła, że wraz z synem, Jerzym Michajłowiczem Romanowem, i jego żoną, Wiktorią Romanowną, modlą się o zakończenie konfliktu. Wielka Księżna Maria Michajłowicz Romanow i jej syn Wielki Książę Rosji Georgij Michajłowicz Romanow podczas obiadu weselnego księcia Albanii Leka i Elia 8 października 2016 r. w Tiranie. Tragiczny koniec dynastii Romanowów Rodzina Romanowów była ostatnią dynastią cesarską, która rządziła Rosją. Po raz pierwszy doszli do władzy w 1613 r., a w ciągu następnych trzech stuleci na tronie rosyjskim zasiadło 18 Romanowów, w tym Piotr Wielki, Katarzyna Wielka, Aleksander I i Mikołaj II. Podczas rewolucji rosyjskiej w 1917 r. rewolucjoniści bolszewiccy obalili monarchię, kładąc kres dynastii Romanowów. Car Mikołaj II i cała jego rodzina — w tym małe dzieci — zostali później straceni przez oddziały bolszewickie. Foto: V. Musaelyan /Sovfoto/UIG/UIG Art and History/East News / East News Cesarz Mikołaj II, cesarzowa Aleksandra Fiodorowna, wielkie księżne (od lewej) Maria, Tatiana, Olga, Anastazja i książę Aleksy, 1914 r. Późną nocą 16 lipca Mikołajowi, Aleksandrze, ich pięciorgu dzieciom i czterem służącym kazano szybko się ubrać i zejść do piwnicy domu, w którym byli przetrzymywani. Tam rodzina i służba zostali ustawieni w dwóch rzędach do zdjęcia, które — jak im powiedziano — miało uciszyć plotki o ich ucieczce. Nagle do pokoju wtargnęło kilkunastu uzbrojonych mężczyzn, którzy rozstrzelali rodzinę cesarską. Ci, którzy jeszcze oddychali, zostali zadźgani na śmierć. Czytaj także: Wejście do willi córki Putina we Francji w ukraińskich flagach Szczątki Mikołaja, Aleksandry i trojga ich dzieci wydobyto w lesie niedaleko Jekaterynburga w 1991 r., a dwa lata później zidentyfikowano je na podstawie odcisków palców DNA. Nie odnaleziono szczątków księcia Aleksego i jednej córki Romanowów, co przyczyniło się do powstania legendy, że Anastazja, najmłodsza córka Romanowów, przeżyła egzekucję swojej rodziny. Maria Władimirowna mieszka obecnie w Danii. Biegle mówi i czyta po rosyjsku, angielsku, francusku i hiszpańsku, rozumie również niemiecki, włoski i arabski. W 1992 roku, po śmierci ojca przyjęła tytuł głowy Cesarskiego Domu Rosji. Od 1992, tak samo jak jej syn, ma paszport rosyjski. Data utworzenia: 24 marca 2022 13:19 To również Cię zainteresuje
Okrutna kobieta, snajper walcząca w wojnie po stronie rosyjskim, została ranna i porzucona przez kolegów.
Nie brakowało w historii wielkich, wybitnych, ciekawych władczyń, również w głupiec może bagatelizować wpływ kobiet na bieg dziejów. Na naszych oczach widać, jak z polityki do historii przejdą kolejne z nich (Angela Merkel i najpewniej Hillary Clinton). Swoje miejsce w historii ma już Margaret Thatcher, zmarła niecałe dwa lata temu brytyjska między bajki należy włożyć modną przez dziesięciolecia teorię o matriarchacie. W 1861 r. Johann Bachofen, szwajcarski prawnik, opublikował książkę, w której dowodził, że w odległej przeszłości światem, a zatem i mężczyznami, rządziły kobiety. Teorię matriarchatu podtrzymywało i umacniało następnie wielu uczonych. Świadczyć miały o tym figurki kobiet. Miały one dowodzić, że potężny był kult Wielkiej Bogini. Arthur Evans, odkrywca pałacu w Knossos na Krecie, zinterpretował znalezione w jego ruinach kobiece figurki jako przedstawienia Wielkiej Bogini. Dziś znawcy traktują je jako ówczesną pornografię, zabawki, rzeźby ważnych postaci, np. władczyń. W historii nie brakuje jednak władczyń wybitnych lub zasłużonych, począwszy od Hatszepsut, faraona XVIII dynastii, panującej ok. 3,5 tys. lat temu. O swoje państwo umiała dbać Kleopatra VII Wielka, ostatnia królowa Egiptu. Wykorzystywała do tego celu ówczesnych mocarzy (Cezara, Marka Antoniusza), a wspierała się inteligencją, pięknym głosem, wdziękiem. Do legendy przeszła jej samobójcza śmierć, choć szczegółów tego zdarzenia nie znamy. Nie brakuje też władczyń okrutnych, mściwych. Bywało, że wielkie panujące nie przebierały w środkach, by osiągnąć i realizować swój cel, jak królowa Anglii Elżbieta I Wielka, caryca Katarzyna Wielka czy Kleopatra. Elżbieta I bardzo dbała o swój wizerunek, cenzurowała nawet swoje portrety. Jej sposób ubierania się naśladowały elity w całej Europie. Przede wszystkim jednak zasłynęła jako wytrawny polityk, który wzmocnił Anglię. Za życia Elżbieta Tudor była mocno krytykowana, po śmierci zaczęła być traktowana jako jeden z najwybitniejszych władców, choć nie miała litości dla przeciwników politycznych, zwłaszcza w pierwszym okresie panowania. W drugim ostro zwalczała katolików, ale, co należy przyznać, do takiej reakcji przyczynił się papież Pius V, wydając bullę zwalniającą jej poddanych od przysięgi na wierność. Caryca Katarzyna II, która tak źle kojarzy się Polakom, Tatarom, mieszkańcom Kaukazu, była jednym z największych władców w dziejach Rosji, a najpewniej żaden z carów, nie mówiąc o sekretarzach generalnych sowieckiej partii komunistycznej, nie może się z nią równać. W naszej historii nie mieliśmy ani jednej kobiety, która przeszłaby do niej z przydomkiem „Wielka”. Nie było też takiej, która na taki tytuł bezdyskusyjnie zasługiwałaby. Zresztą tylko dwie kobiety w historii Polski miały status króla (Jadwiga Andegaweńska i Anna Jagiellonka), żadna nie była prezydentem, a do czasów III RP ani jedna nie stała na czele rządu. Nie brakowało natomiast w naszej historii władczyń fascynujących, inteligentnych, zaradnych, bezwzględnych. Pierwszą, która uchodzi za postać niezwykłą, i wpłynąć miała na przyszłość państwa polskiego, jest Dobrawa. Miała przyczynić się do przyjęcia chrztu przez Mieszka I, ale najpewniej ona sama, córka Bolesława Srogiego, księcia czeskiego, miała taki wpływ na decyzję swego męża, jak on na pogodę. Niemniej faktem jest, że dwaj kronikarze, Thietmar i Gall Anonim, niezależnie od siebie zasługę nawrócenia Mieszka przypisali Dobra-wie. Zdaniem wielu historyków, głównym powodem ożenku władcy Polan była chęć rozbicia sojuszu czesko-wieleckiego, bo Wieleci najbardziej wtedy zagrażali Mieszkowi. Królowa Jadwiga, podobnie jak jej matka, Elżbieta Łokietków-na, to kolejna arcyciekawa kobieta w dziejach Polski. Królem Polski została, mając 10 lat, w 1384 r. Wiedziała, że jest pierwszą osobą w państwie, a najpewniej tęskniła jeszcze do lalek. Dwa lata później poślubiła Jagiełłę. Ten miał wtedy, według jednych historyków, około 35, a innych 24 lata. W ówczesnych realiach małżeństwo 12--latki z trzykrotnie starszym mężczyzną nie było czymś nadzwyczajnym, budzącym zgorszenie. Jadwiga w źródłach uchodzi za piękność, lecz nie znamy ani jednego jej portretu. Jej udział w odnowie Akademii Krakowskiej trzeba uznać za kluczowy. Odegrała niebagatelną rolę we włączaniu Litwy w krąg kultury chrześcijańskiej. Ale idąc zwodniczą ścieżką „gdybologii”, można zastanowić się, czy gdyby nie umarła przy porodzie, nie byłaby przeciwna wojnie z Krzyżakami, bo za życia była wyrozumiała dla polityki zakonu? Anna Jagiellonka, córka Bony i Zygmunta Starego, chciała grać pierwsze skrzypce w państwie. Życzyła sobie np., by ambasadorowie listy uwierzytelniające najpierw jej składali. Batory szybko jednak ukrócił ambicje Jagiellonki, a ta widząc, że niewiele wskóra, zamarzyła jedynie o własnym, kobiecym szczęściu. Ale i jego nie udało się jej osiągnąć. Przed 52-letnią (w dniu ślubu), niezbyt urodziwą, ale przede wszystkim nieciekawą żoną, młodszy o dekadę mąż zamykał drzwi sypialni. Po śmierci Batorego obrała sobie za cel doprowadzenie do koronacji Zygmunta, syna jej siostry Katarzyny, królowej Szwecji. Celu dopięła. Na tronie polskim zasiadł Zygmunt III, a wraz z nim dynastia Wazów. Katarzyna II Wielka jest uznawana za jedną z największych postaci, które zasiadły na carskim tronie Rosji! To również kobieta, która kochała seks i nigdy się z tym nie kryła. Gdyby żyła w dzisiejszych czasach, zapewne zrecenzowałaby skandalizującą książkę "50 Twarzy Greya", jednym słowem: - Nuda!

Tyle ich przecież było... Polskie władczynie u boku swoich mężów – książąt i królów polskich, zasiadały na naszym tronie od X do XVIII wieku. Z jakimi problemami musiały borykać się wydawałoby się najbardziej uprzywilejowane osoby w kraju? Czy potrafiły odnaleźć się w świecie mężczyzn? Czy mogły pozwolić sobie na chwilę słabości, prawdziwe uczucie, przeforsować własne zdanie? Jakie zadania stawiało przed nimi życie i otoczenie i w jaki sposób sobie z nimi radziły? Czy udawało im się odegrać jakąś rolę, pomimo że na dworach były szkolone do posłuszeństwa mężowi i godnego reprezentowania dynastii? Czy biernie przyjmowały swój los, spokój znajdując w codziennych modlitwach? Czy też próbowały walczyć o swoją pozycję na dworze, a może odpowiadał im świat, w którym mogły interesować się barwnymi szatami, muzyką i klejnotami? Kim były kobiety, które współtworzyły dynastie na polskim tronie? Na te i inne pytanie stara się odpowiedzieć nowa pozycja na rynku wydawniczym – Poczet władczyń Polski (pod red. dr hab. Bożeny Czwojdrak z Zakładu Historii Średniowiecznej w Instytucie Historii Uniwersytetu Śląskiego), bogato ilustrowany album, który przedstawia mało znane fakty z życia 50 władczyń polskich od Dobrawy Mieszka I do Marii Józefy Habsburżanki. Wielu z nas słyszało o pięknej Barbarze Radziwiłłównie, pewnej siebie i dominującej Bonie Sforzy, kapryśnej Marysieńce Sobieskiej, dumnej Jadwidze Andegaweńskiej, może jeszcze o mądrej Dobrawie. A inne? Tyle ich przecież było... Małżeństwo z miłości czy mariaż polityczny? Praktycznie wszystkie małżeństwa władców polskich – poza kilkoma wyjątkami – były mariażami politycznymi. W najdawniejszych dziejach państwa polskiego zawierano je najczęściej z Czeszkami, Rusinkami i Niemkami; bliskość sąsiadów dawała spore korzyści w nawiązaniu współpracy. Od inteligencji i zdolności danej władczyni zależało, jak będzie wyglądała jej rola i życie w nowym miejscu. Umiejętnie wykorzystała to Dobrawa, księżniczka czeska wydana za mąż za Mieszka I, która dzięki swojej mądrości ukazała naszemu władcy korzyści płynące z przyjęcia religii chrześcijańskiej i najpewniej doprowadziła do podjęcia przez niego decyzji o przyjęciu chrztu. Sama zresztą zyskała na tym najwięcej, bowiem niewątpliwie fakt wydania jej za poganina nie był dla niej miły. Problemem, z którym od początku pobytu w nowym kraju stykały się władczynie, był nie tylko nowy dwór, ale także często bariera językowa. O ile żony naszych książąt i królów pochodzące z krajów słowiańskich bez większego problemu porozumiewały się ze swoimi mężami, o tyle już Niemki mogły mieć z tym problem, najczęściej bowiem polski władca nie władał innym językiem niż własny. Problem ten oczywiście zanikł w czasach nowożytnych, kiedy władcy i władczynie władali już obcymi językami, a szczególnie łaciną, będącą najczęściej pierwszym językiem umożliwiającym porozumiewanie się małżonków. Jeszcze jednak w XV wieku mamy przypadki, gdy królowa była odsyłana na naukę języka polskiego – jak w przypadku Anny Cylejskiej, drugiej żony Władysława Jagiełły czy Elżbiety Rakuszanki, żony Kazimierza Jagiellończyka. W przypadku tej ostatniej pomocą służyła jej teściowa, Zofia Holszańska, która na potrzeby Elżbiety kazała przetłumaczyć na język polski Stary Testament. Rezultat był taki, że Rakuszanka świetnie mówiła po polsku, ale zaniedbała naukę języka niemieckiego własnych córek i gdy jedną z nich, Jadwigę, wydawała za mąż za księcia bawarskiego Jerzego, musiała jej dać tłumacza dla porozumienia się z mężem. Małżeństwo Bardzo różny był wiek naszych władczyń, kiedy wstępowały w związki małżeńskie. We wczesnym średniowieczu uznawano, że 13 lat to wiek, w którym chłopiec może samodzielnie rządzić państwem, a dziewczynka wyjść za mąż. Tak brutalna cezura wiekowa w przypadku kobiet stanowiła dla nich niejednokrotnie koszmarną rzeczywistość. Dziewczynki przymuszone prawem do rozpoczęcia w tym wieku współżycia niejednokrotnie – jak chociażby Jadwiga śląska, żona Henryka Brodatego – przeżywały traumę, rodząc w tym wieku dzieci i niestety często oglądając ich zgon. W późniejszych czasach przesunięto wiek mariażu na lat 15, a w czasach nowożytnych nierzadko pojmowano za żony dojrzałe kobiety. Wiek 13 lat nie był jednak obligatoryjny, bo na przykład Dobrawa, poślubiając Mieszka, była – wedle słów czeskiego kronikarza Kosmasa – kobietą w podeszłym wieku, co wprawdzie zapewne oznaczało, że przekroczyła trzydziesty rok życia, ale jednak nie była już dzieckiem. Małżeństwa władców stanowiły pewnego rodzaju kontrakt i zaangażowani w to byli rodzice przyszłych małżonków, urzędnicy, a najmniej same zainteresowane tym mariażem osoby. Nierzadko ślub w imieniu władcy zawierali wcześniej wyznaczeni do tego posłowie. Tylko nieliczne spośród władczyń potrafiły osiągnąć swój cel i poślubić ukochanego mężczyznę, czasem płacąc za to wielką cenę. Tak było w przypadku uczucia, które połączyło szlachciankę Elżbietę Granowską z rodu Leliwitów i polskiego króla Władysława Jagiełłę. Ich ślub i koronacja Elżbiety wywołały wśród szlachty wiele protestów oraz niewybrednych docinków i paszkwili, w których celowali – co należy z przykrością stwierdzić – najbliżsi urzędnicy tego władcy. Król jednak dopiął swego i Elżbieta została królową i jego żoną. Nie na długo, bowiem wkrótce zmarła, ale był to – poza Kazimierzem Wielkim i Krystyną Rokiczaną – pierwszy przykład małżeństwa morganatycznego, czyli zawartego pomiędzy ludźmi z różnych stanów. Podobnie postąpił i podobnie wywołał skandal Zygmunt August, poślubiając Barbarę Radziwiłłównę. I tu także podobna reakcja społeczeństwa obróciła się przeciwko szlachciance, gdyż przyczynę wszelkiego zła widziano w przewrotnej kobiecie. Zarówno Elżbietę, jak i Barbarę posądzano bowiem o uwiedzenie władców przy pomocy ukrytych skarbów, a czasem nawet magii. Nikt się nie zastanawiał, co przeżywają te kobiety, które uczucia przełożyły nad swoją reputację. Inaczej nieco, ale również ocierając się o skandal, wyglądała sprawa Marii Kazimiery. Fakt wcześniejszego romansu z Janem Sobieskim, kiedy Marysieńka była jeszcze mężatką, nie dodawał temu mariażowi splendoru. Jeszcze inaczej poradziła sobie z własnym uczuciem Eleonora Maria, będąc zakochana w księciu Lotaryngii, Karolu. Musiała wprawdzie wypełnić wolę rodziców i poślubić Michała Korybuta Wiśniowieckiego, jednak po śmierci męża wróciła do kraju i wyszła za mąż za swojego ukochanego. Po ślubie Każda z nowych władczyń wnosiła na dwór polski jakieś nowinki z własnego kraju: krój szat, modny kolor czy nieznane dotąd u nas potrawy lub obyczaje. Niektóre z nich, kształtowane i adaptowane od lat, dotrwały do chwili obecnej i nie pamiętamy nawet, komu je zawdzięczamy. Największy wpływ na zmianę diety na dworze polskim miała Bona Sforza, chociaż nie przyszło jej to łatwo. Królowa nie mogła się przyzwyczaić do tłustej i obfitej w dania mięsne kuchni polskiej i starała się wprowadzić jak najwięcej warzyw do posiłków podawanych na jej i Zygmunta Starego stole. Dwaj włoscy kucharze dopasowywali włoskie dania do polskich realiów. O wiele łatwiej dietę z większą ilością warzyw i sałatami zaakceptowały kobiety idące za przykładem monarchini niż mężczyźni. Z czasem oswojono się i z sałatą, ale dopiero w książce kucharskiej z końca XVII wieku znajduje się zalecenie, aby uprawiać kalarepę, karczochy, brokuły, szpinak, szparagi czy różne gatunki sałat. Najważniejszą sprawą po zakończeniu uroczystości ślubnych była kwestia spłodzenia następcy tronu. Każda informacja o tym, iż żona jest w stanie błogosławionym, wywoływała należytą radość. Niektóre władczynie, np. Kinga, żona Bolesława Wstydliwego, odmówiły współżycia z mężem, przedkładając ponad nie religię. Pomimo próśb wielu osób, w tym spowiednika księżnej, do końca życia nie odeszła od swoich postanowień. Czasami, jak w przypadku Kazimierza Wielkiego i Zygmunta Augusta, ostatnich władców z dynastii Piastów i Jagiellonów, widać dramatyczną wręcz walkę o spłodzenie męskiego potomka, który mógłby kontynuować dynastię. W większości przypadków władczynie jednak rodziły dzieci. Podczas ciąży nie zmieniały dotychczasowego trybu życia, często podróżowały – nawet do ostatnich chwil przed połogiem. Były jednakże z pewnością wówczas otaczane szczególniejszą opieką i troskliwością najbliższego otoczenia. Porody były ciężkie – o czym wiemy z różnych źródeł pisanych, często dochodziło do komplikacji, z którymi ówczesna medycyna nie mogła dać sobie rady. Najpewniej w wyniku powikłań poporodowych zmarła matka Bolesława Krzywoustego, Judyta czeska, a jej syn po ciężkim porodzie miał charakterystyczne skrzywienie żuchwy, co zostało uchwycone w przydomku, którym go obdarzono. Ciężki poród stał się także przyczyną śmierci Jadwigi Andegaweńskiej i jej córeczki Elżbiety Bonifacji. Badanie szczątków tej władczyni w XIX i XX wieku wykazało, że przyczyną tej tragedii była wręcz męska budowa ciała królowej. W wyniku powikłań poporodowych zmarły także Barbara Zapolya i Cecylia Renata. Po śmierci męża Wiele władczyń przeżywało swoich mężów. Ich dalsze losy były bardzo różne – jedne wyjechały z kraju, jak Rycheza, żona Mieszka II, inne ułożyły sobie życie na nowo, jak Eleonora Maria, która poślubiła swojego ukochanego z dzieciństwa. Niektóre monarchinie nie wstąpiły ponownie w związki małżeńskie i pozostały w kraju do końca życia. Nie zawsze były jednak otaczane szacunkiem, chociaż czasem udawało im się wówczas mieć wpływ na wydarzenia polityczne, jak w przypadku Zofii Holszańskiej. Ta ostatnia żona Władysława Jagiełły została wdową w dosyć młodym wieku (około 30 lat) i miała spore szanse na ponowne zamążpójście. Pozostała jednak w kraju, umiejętnie zarządzając swoimi dobrami oprawnymi, a po śmierci starszego syna Władysława pod Warną i nieobecności młodszego, który z ramienia brata zarządzał wówczas Wielkim Księstwem Litewskim, była jedyną koronowaną osobą w kraju. Dzięki dosyć dobrze prowadzonej polityce udało się jej, przy współudziale zaufanych panów polskich, doprowadzić do osadzenia Kazimierza na tronie krakowskim. Po ślubie syna z Elżbietą Rakuszanką wycofała się jednak ponownie do swoich dóbr oprawnych, utrzymując jednak do końca życia bardzo dobre kontakty z synem i synową. Silna osobowość Bony Sforzy wpłynęła negatywnie nie tylko na jej kontakty z ukochanym synem, ale także na jej córki, które nie odważyły się sprzeciwić ani matce, ani bratu, ani podjąć jakichkolwiek samodzielnych decyzji. Chociaż akurat Anna Jagiellonka, będąc samodzielną władczynią w Polsce, taką szansę miała. Niektóre władczynie po śmierci męża ciekawie pokierowały swoim losem, podczas gdy część z nich wróciła do domu lub wycofała się do swoich dóbr oprawnych. Opracowano na podstawie: Poczet władczyń Polski, red. Bożena Czwojdrak, Kraków 2017.

Rosyjska historia przyniosła też Niemcom zupełnie niespodziewany sukces w osobie Katarzyny, nazwanej tam Wielką, osadzonej na rosyjskim tronie, ale przecież rodowitej Niemki ze Szczecina. Mało kto, nawet w samej Rosji wie, że nie miała w żyłach nawet jednej kropli rosyjskiej krwi. Tak skwitował ktoś na forum życie carycy Katarzyny II. Myślimy o niej słowami z piosenki Jacka Kaczmarskiego. Okrutna, niewyżyta Niemra, która "pałace stawia, głowy ścina, kiedy jej przyjdzie na to chęć", a tych, którzy się jej postawią, puszcza nago po śniegu dookoła Kremla. Ale co się dziwić, skoro Katarzyna najpierw wpakowała nam na tron swego kochanka, a potem zagarnęła połowę kraju. Tyle tylko, że te jej cechy, które dla nas są powodem do nienawiści, dla innych są oznaką politycznego geniuszu. Nie bez powodu kanclerz Angela Merkel trzyma na biurku portret swojej rodaczki. Bo ta niemiecka księżniczka, która przybyła do Rosji jako czternastoletnia narzeczona cara, potrafiła nie tylko poradzić sobie w obcym świecie, ale także ułożyć go po swojemu. I sprawić, by ci, których się bała, koniec końców tańczyli tak, jak ona im zagra. Jedną z najodważniejszych kobiet w dziejach nazywa ją Ewa Stachniak, autorka biograficznej powieści, która pod koniec sierpnia pojawi się w księgarniach. Książka pokazuje, jak rodziła się wielkość potężnej carycy - w skomplikowanej sieci pałacowych spisków, intryg i romansów. Wygrywał ten, kto potrafił szybko myśleć, błyskawicznie reagować i kto nie bał się stawiać spraw na ostrzu noża. Katarzyna w tej grze okazała się świetna. Była bystra, miała dość odwagi i co charakterystyczne, potrafiła do swoich celów używać mężczyzn (określenie może brzydkie, ale odpowiednie). Nawet ci najwybitniejsi szli na jej pasku, na początku zafascynowani urodą i wdziękiem dziewczyny, a potem - potęgą i majestatem carycy Wszechrusi. Młodziutka Katarzyna tuż po przyjeździe do Rosji Zofia, bo tak miała na imię zanim została żoną carewicza, urodziła się w Szczecinie, w książęcym, ale nieprzesadnie świetnym domu namiestnika Pomorza. Nic dziwnego, że oferta małżeńska, jaka nadeszła z Rosji, została przez jej rodzinę uznana za prawdziwy dar niebios. Oto caryca Elżbieta prosiła o rękę księżniczki dla Piotra, swego siostrzeńca i następcy tronu. Zofia, choć miała zaledwie 14 lat, też uznała, że to dla niej wielka szansa. Zaaranżowane małżeństwo nie zapowiadało się tragicznie. Piotr był tylko rok od niej starszy, więc nie groziło jej, że wyląduje w łóżku odrażającego, chutliwego starca. Pełna nadziei, czym prędzej wyruszyła w długą, trwającą trzy miesiące podróż do St Petersburga. Piotr i Katarzyna na jednym z niewielu wspólnych portretów Ale potem przyszło to, co najczęściej zdarza się w takich historiach. Wielkie rozczarowanie. Narzeczony, owszem, był młody, ale i głupi jak but, w dodatku ze szpetną twarzą, poznaczoną śladami po ospie. Jego ulubioną rozrywkę stanowiło przydeptywanie trenów sukien i płaszczy gości na przyjęciach, w co zabawiał się nawet na swoim ślubie, wybuchając przy tym przeraźliwym śmiechem. Noce spędzał na pijaństwach, zjawiając się w małżeńskiej sypialni dopiero nad ranem, zalany w sztok. No i żaden był z niego pożytek w łożu - wstydliwą dolegliwością księcia była tzw. stulejka, zwężenie napletka, uniemożliwiające współżycie. W efekcie małżeństwo z młodą żoną skonsumował dopiero kilka lat po ślubie, po długo odkładanej interwencji medyka. Zofia, a właściwie już Katarzyna, bo takie imię przybrała na prawosławnym chrzcie, co najmniej siedem lat trwała w seksualnej ascezie. Ale nie traciła czasu. Uczyła się rosyjskiego i namiętnie czytała. Interesowały ją nowe teorie polityczne, pochłaniała historyków i filozofów, przebrnęła przez całego Woltera. To naprawdę było coś, zwłaszcza w osiemnastowiecznym Petersburgu, gdzie połowa dworzan nie umiała czytać, a pisać potrafiła najwyżej jedna trzecia. Ale jak długo młoda, ładna i ambitna kobieta może tkwić w bibliotece? Po siedmiu latach Katarzyna uznała, że czas zażądać od życia więcej i - znalazła sobie kochanka. Od tego pierwszego związku zaczyna się jej dojrzewanie jako kobiety i jako królowej. Wydaje się, jakby każdy z mężczyzn stanął na jej drodze w idealnym momencie, zesłany przez los, by pomóc Katarzynie w jej zamierzeniach. Ten portret idealnie pasuje do łatki rozpustnej carycy, jaką przypięła jej historia Miała wielki apetyt seksualny i wielu kochanków, z czym się specjalnie nie kryła, zwłaszcza od śmierci męża. Pewno dlatego z czasem historia przyprawiła jej gębę wyjątkowej rozpustnicy, nowożytnej Messaliny. Ile w tym prawdy? Sądzę, że niewiele. Pamiętajmy, że był to wiek XVIII, w którym panowało powszechne rozluźnienie obyczajów. Większość władców miała liczne kochanki i setki romansów, z którymi wcale się nie kryła. Katarzyna po prostu dopasowała się do ducha swojej epoki. Tyle tylko, że nawet te libertyńskie czasy były wyczulone na pewną drobną różnicę. Otóż liczne miłostki - czyli to, co z mężczyzny czyniło wspaniałego macho - z kobiety robiły zwykłą nierządnicę. Dlatego Katarzyna bulwersowała, nawet swoich współczesnych. Austriacka cesarzowa Maria Teresa zapisała, że poczynania carycy napełniają ją najwyższym "wstrętem i przerażeniem". Inni publicznie byli tego samego zdania i stąd - z tej osiemnastowiecznej hipokryzji, która do poczynań kobiet i mężczyzn nie potrafiła przyłożyć tej samej miary - zrodziła się okropna reputacja Katarzyny, której nie pozbyła się do dziś. Jak skrzętnie wyliczyli historycy, miała 23 kochanków, a przynajmniej tylu można być pewnym. Oto shortlista najważniejszych: Siergiej Sałtykow dał jej syna Pierwszy był Siergiej Sałtykow, szambelan dworu jej męża. 23-letnia Katarzyna zakochała się w nim na zabój. To on, jak się przypuszcza, był ojcem jej pierwszego dziecka, przyszłego cara Pawła. On też doprowadził w końcu do usunięcia kłopotliwej stulejki Piotra - przestraszony ciążą Katarzyny musiał zrobić wszystko, by dziecko mogło być uznane za prawowitego syna cara. Po trzech latach ognistego romansu Sałtykow znudził się Katarzyną i zaczął brać sobie inne kochanki. A ona? Ona zrobiła to samo. Staś Poniatowski zapewnił romantyczne uniesienia Jej związek ze Stanisławem Augustem Poniatowskim uchodzi za najbardziej romantyczny. Ona miała 25 lat, on 23. Byli do siebie podobni - oboje piękni, młodzi, dobrze wykształceni, rozumieli się doskonale. Staś zostawił nam jeden z lepszych opisów wyglądu Katarzyny. Od niego wiemy, że w młodości była szczupłą brunetką o smukłej talii. Miała płeć olśniewającej białości, żywe rumieńce, duże niebieskie oczy pełne wyrazu, długie czarne rzęsy, cienki nos, i usta, jak pisał, wołające o pocałunek. Poniatowski też był niczego sobie - nazywano go "polskim adonisem". Zjawił się na rosyjskim dworze jako sekretarz brytyjskiego ambasadora sir Charlesa Williamsa, z którym Katarzyna bardzo się zaprzyjaźniła. To dzięki rozmowom z nim obudziły się w niej ambicje polityczne. Wiedziała, że aby znaczyć cokolwiek na rosyjskim dworze, powinna zacząć montować własne stronnictwo. Z pomocą Williamsa - i za pożyczone od niego pieniądze - szybko się za to zabrała. Grigorij Orłow utorował jej drogę do władzy Następny kochanek Grigorij Orłow, przystojny oficer gwardii, odegrał główną rolę w przejęciu przez nią władzy. Był to czas, kiedy małżonek Katarzyny wreszcie zasiadł na tronie Rosji, po śmierci swej ciotki. Jak się okazało, tylko na pół roku. Piotr był fatalnym carem - nienawidził Rosji, kochał Prusy (do końca życia nie nauczył się dobrze mówić po rosyjsku) i cały swój kraj chciał urządzić na pruską modłę. Na początek zbuntowało się wojsko, które Piotr przebrał w pruskie mundury. Katarzyna z miejsca to wykorzystała. Chciała władzy i zamierzała ją mieć - za wszelką cenę. Doszło do zamachu stanu, w którym najważniejszą rolę odegrał Orłow i jego dwóch braci. Jeden z nich własnoręcznie udusił cara, trzymanego przez spiskowców w areszcie domowym. Dla Katarzyny droga do władzy stała otworem. Po koronacji stała się wszechwładną imperatorową, a Orłow - jej pierwszym oficjalnym faworytem. Na całe dziesięć lat. Hrabia Potiomkin dał przyjaźń i... sprawdzoną listę swoich następców Potem przyszli inni, ale najważniejszy był hrabia Grigorij Potiomkin, ponoć największa miłość Katarzyny. Kiedy się spotkali on miał 36 lat, ona dziesięć lat więcej. I brzydko się starzała. Po urodzie opisywanej przez króla Stasia nie został nawet ślad. Z portretów patrzy nalana twarz z podwójnym podbródkiem, oczy zrobiły się wyłupiaste, cienki nos zakrzywiony jak u czarownicy. Ale miała coś, co było dla mężczyzn nie mniej pociągające - absolutną władzę i ostry umysł, który pozwalał jej wciąż być na fali. Romans z Potiomkinem trwał ledwie dwa lata, ale przyjaciółmi pozostali do końca życia. Ambitny hrabia nie zamierzał tracić swojej pozycji na dworze wraz z emigracją z łóżka carycy. Pragnął wpływać na Katarzynę, współdecydować o losach państwa. I to mu się w pełni udało. Zapewne dlatego, że znalazł sobie całkiem nową rolę w intymnym życiu Katarzyny - stał się dostawcą jej kolejnych faworytów, sutenerem, powiedzielibyśmy dziś. A to pozwoliło mu mieć pełną kontrolę nad tymi, z którymi caryca była najbliżej. Ostatni na liście, Płaton Zubow. Zapisze się w historii jako jeden ze spiskowców, którzy obalili syna Katarzyny, cara Pawła I Ostatnim na jej liście był dowódca warty pałacowej Płaton Zubow, przywoływany chętnie przez historyków jako dowód wyjątkowej chuci Katarzyny. Faktycznie, dzieliła ich przepastna różnica wieku - ona miała 62 lata, on 22. Tyle tylko, że w libertyńskim XVIII wieku takie niedobrane pary kochanków wcale nie były rzadkością. Słynna Polka, madame Aleksandra Zajączek, o której już tu pisałam, też brała sobie dwudziestoletnich kochanków, choć sama dawno przekroczyła siedemdziesiątkę. Jakoś nikt nie ma jej tego za złe. A Katarzynie i owszem. Co znamienne, caryca swoich kochanków nie pozbawiała głów, kiedy już wypadli z jej łask. Ani nawet wtedy, gdy sami ją zdradzili, jak Sałtykow czy Orłow. Nie pozbywała się ich tak, jak Henryk VIII swoich żon, regularnie posyłając je pod katowski topór. To zła kobieta była? Może i tak. Ale to zwykle mówią mężczyźni. Jednąksiążkę Andrzeja Andrusiewicza czytałam rok temu, również była poświęcona Rosji i Romanowom, ale była to kompleksowa podróż przez wszystkich zasiadających na ro
Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. 18 listopada 2004 | Świat | KD Japonia Szykują się poważne zmiany w konstytucji Kobieta na cesarskim tronie? Jeszcze w tym roku władze Japonii zamierzają podjąć decyzję o wprowadzeniu rewolucyjnych poprawek do konstytucji. Nowe zapisy sankcjonowałyby użycie sił zbrojnych za granicą i pozwalały kobietom zasiadać na cesarskim tronie. Według środowego dziennika "Yomiuri Shimbun" do końca tego roku rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna chce zaaprobować poprawki, aby w przyszłym roku ich ostateczna wersja trafiła do parlamentu. Jeśli zostałyby przyjęte, byłaby to pierwsza korekta japońskiej... Dostęp do treści jest płatny. Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną. Ponad milion tekstów w jednym miejscu. Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej" ZamówUnikalna oferta
. 365 421 432 20 470 444 127 173

kobieta na rosyjskim tronie